poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział Pierwszy.

Środa rano, ostatnia szansa na wyspanie się. Z lenistwa nie mogę się podnieść, bardzo dobrze mi się spało w nowym mieszkaniu, dziś wstanę, i dodaje ogłoszenia wynajmu starego mieszkania.
Nowe mieszkanie znajduje się "w ciągu" mieszkań, w których mieszkają piłkarze, trenerzy,gwiazdy, zwykli ludzie.Wypłata za 2 tygodnie, będę odkładać, aby w końcu oddać Leo i Anto.
Jakoś to pójdzie, póki co jest dobrze.Leżę w piżamie z prosiaczkiem ubranym w strój barcelony, nie mam zamiaru wstawać gdy tu nagle... właśnie, dzwonek do drzwi. Otwieram drzwi,
a tu żyjąca seksbomba, przynajmniej w jego oczach.
-Witam sąsiadkę gorąco. -powiedział wyszczerzając się  trzymając w ręcę małą blachę z babeczkami, trzymał je poprzez rękawice kucharskie.
-No cześć, proszę wejdź. -zaprosiłam go do środka, byłam trochę zdezorientowana po co on tu, o te porze z babeczkami z proszku. Wiedziałam, że tu mieszkają piłkarze, ale nie wpadałabym
na to, że Wojtek też.
-Obudziłem cię?- spojrzał na mnie jakby chciał mnie rozebrać wzrokiem i usiadł przy stoliku w pokoju.
-nie, ale zmusiłeś do wstania. Sam piekłeś?- zaśmiałam się i zasłoniłam się bardziej szlafrokiem.
-Tak sam, razem z Dr Oecterem.- wybuchł śmiechem.
-Jutro robię ci zdjęcia przy nagrywaniu "Woojcieeeeeech versuuus"!- powiedziałam nazwę programu niczym w boksie i zaśmiałam się
-Tak, wiem, słyszałem. Jak wyjdę nieprzyzwoicie to cię zabije.- podniósł brwi i znów się wyszczerzył.
-Estupido, estupido. -powiedziałam po hiszpańsku i wzięłam babeczkę.
-ej Madam słuchaj, Łukasz Piszczek ma dziewczynę, która jest projektantką wnętrz, chcesz numer? -powiedział zwyczajnie.
- Weź się trzymaj polskiego i angielskiego, bo resztę języków mylisz.- zaśmiałam się. A co? tak źle tu wygląda?-spojrzałam poważnie
-Nie, ale słyszałem, że planujesz remont.- pokazał swoje dziąsła.
-aj Wilshere, Wilshere...-powiedziałam w rytm piosenkiMichela Tello.
-To co, chcesz ten numer?-spytał i zajadał się babeczką.
-No możesz dać.- powiedziałam
Siedział u mnie jakąś godzinę, aż spóźnił się na trening. Miły gościu, zabawny. Przynajmniej mogę z nim pogadać na luzie o piłce.A teraz nie leniuchuję, muszę znaleźć kogoś
na mieszkanie i zadzwonić do projektantki. Zapisałam numer do dziewczyny Piszczka i wystawiłam ogłoszenia. Zabierałam się za obróbkę ostatnich zjęć z meczu i wysłałam je do
współpracowników. Nagle zadzwonił telefon, wyświetlił się numer projektantki, czyżby Szczęśniak już jej powiedział, że się zdecydowałam?
♦ Tu Katarzyna Hejnał, słucham.
♦ Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia. - te słowa mnie nieco zmyliły.
♦ Pani jest projektantką, tak?-spytalam zdziwiona
♦ Owszem, ale szukam też mieszkania na jakiś rok, czy dwa w Londynie.
♦ Rozumiem, kolega mi panią polecił do mieszkania. A kiedy pani będzie w Angli?
♦ Co za zbieg okoliczności.-zaśmiała się. W piątek, po jutrze.-odpowiedziała
♦ Dobrze, a więc kiedy Pani mogłaby przyjść obejrzeć mieszkanie?
♦ Możemy przejść na Ty? Jestem Helena. Pasuje pani w sobotę popołudniu?
♦ Jasne, bardzo mi miło. Dobrze, a więc do zobaczenia.- pożegnałyśmy się.
A więc dwie rzeczy już załatwione, teraz jadę na trening do chłopaków. Wyszykowałam się i po 20 minutach byłam już na stadionie. Weszłam z aparatem na szyi i przywitali mnie
po polsku, Trochę się zdziwiłam.
-Witamy cię, nie zostawiaj nas, już jesteś tu rok, nie zostawiaj nas!- Zaczęli śpiewać do jakieś piosenki, a ja się ciągle śmiałam.
Okazało się, że równo rok temu zaczęłam tutaj pracę. Podziękowałam im i usiadłam na trybunach aby robić zdjęcia. Dosiadł się do mnie trener Wenger i zaczął.
-Jest nam miło, że jesteś tu już rok. Mam nadzieję, że  długo tu zostaniesz.
-Też mam taką nadzieję. A kto ich uczył Polskiego? Wojtek?
-To był jego pomysł, ale coś nie umie tłumaczyć, Fabian tłumaczył, a Wojciek wszystko wymyślił.-zaśmiał się Arsene.
-tak, Wojciek.-śmiałam się z tego zawsze.
-No przepraszam, nie umiem wymówić tych waszych polskich bomb.-powiedział.
- I tak dobrze panu idzie. - uśmiechnęłam się.
-A słuchaj, Woj coś ostatnio o Tobie dużo mówi, spotykacie się?
-spojrzałam na trenera dziwnym wzrokiem. My? nie, kumplujemy się, chyba, że czegoś nie widzę?-zapytałam.
-ah, nie, nie. dobrze, rób zdjęcia, a ja lecę. - poszedł
Myślałam, nad tą rozmową i trochę mnie to zdziwiło. Czyżby Pan pewniak na coś liczył?

9 komentarzy:

  1. Oh... Jakie to słodkie, to powitanie. Chyba nam się Wojtuś zakochał : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowy 6 rozdział skijupingforever.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. swietne kiedy następny? zapraszam na 4 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na 5 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy nastepny ? serdecznie zapraszam do mnie na 6 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na dwójkę http://przemokniete-serca.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. w wolnej chwili zapraszam do mnie na 9 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. + jeśli masz tylko czas i ochotę zapraszam do mnie na 10 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. w wolnej xchwili zapraszam do mnie na 11 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń